sobota, 27 lutego 2016

Fikcyjny Strach

Słoneczny dzień. Przez chmury powoli, ale odważnie wychylają się promienie słońca. Widać błękit. Nie możemy się teraz bać. Przyszłość jest i tak już dawno zaplanowana przez Kogoś tam, na górze. Przeszłości nie możemy zmienić, a teraźniejszość... Współczesny świat stawia przed każdym z nas bardzo wysokie schody, a my mamy obowiązek uparcie dążyć na szczyt. Nie chodzi o sławę, dobrze płatną pracę, wysokie stopnie, idealnego partnera życiowego, pieniądze. (A może właśnie o to?) Przecież nikt nie postrzega świata w ten sam sposób. Każdy ma własne wyobrażenie o szczęściu i tego należy się trzymać bez względu na wszystko.
Nie lubię słonecznych, zbyt pogodnych dni. Wolę deszcz. Piękny deszcz, który mimo próśb nie ma zamiaru ustąpić. Czasem jednak dni, takie jak dzisiaj są potrzebne. Żeby zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość, odnaleźć sens życia, a nawet zmaterializować własne szczęście.
Nie mam pojęcia, czym właśnie się zajmujecie. Nie znam Waszych planów ani marzeń. Nie wiem, jakie są Wasze wady, a ile macie zalet. Nie próbuję zrozumieć też do czego dążycie w życiu. Uważam, że każdy powinien zachować prawdziwy powód tylko dla siebie. Na pewno mam inne wyobrażenie o świecie niż Wy. I wiecie, co? Cieszę się. Cieszę się, że jesteśmy różni, mamy odmienne poglądy, potrafimy się kłócić, przebaczać, krzyczeć i płakać. Dzisiejszego, pięknego dnia, zrozumiałam, że nie można się bać. Trzeba wierzyć!


     




                                                                                                          ~Medeline