Najpiękniejszy dzień to ten, w którym zaczniesz dobrze żyć.
Znajoma z Lustra
czwartek, 12 stycznia 2017
sobota, 17 grudnia 2016
Okna
Puste ulice. Spokój. Cisza.
Kolejny zimowy wieczór, a jednak jakby odrobinę cieplejszy.
Idę wolno, w zamyśleniu.
Chcę pamiętać wszystko. Chcę, aby pozostało takim na zawsze.
Wędruję między cynamonowymi uliczkami,
podziwiam błyszczące jodły i świerki,
Słyszę melodie kolęd.
Czasem też spoglądam w niebo,
szukając aniołów.
To właśnie dzisiaj mogą one zejść do ludzi,
a ludzie zasmakować wieczności.
Moją twarz otula chłód,
serce - prawdziwa radość.
Przypominam sobie zapach upieczonego makowca,
czerwonego barszczyku, pierogów babci...
Wydaje mi się, że słyszę szelest otwieranych prezentów,
znam tłumione, ludzkie pragnienia.
Patrzę w nieznane okna,
chociaż wiem, że nie powinnam.
Chcę jednak dostrzec uśmiechnięte twarze,
przeżyć to wyjątkowe spotkanie
poczuć, że jestem jego nieodłączną częścią,
by móc z nadzieją ruszyć dalej.
~Medeline
sobota, 19 listopada 2016
Oddychanie
Zaczęłam oddychać. Miarowo. Pierwszy raz od wielu lat oddycham, wystukując rytm.
Wiecie na czym polega życie? Jaki jest jego sens? Ja też nie. Próbowałam się tego dowiedzieć, próbowałam coś zmienić na lepsze. Chciałam po prostu czuć się wyjątkowo sama w sobie. Nie oczekiwałam pochlebnych uwag. Marzyłam, by to we mnie, coś podpowiadało mi, że idę w dobrym kierunku i nie powinnam przestawać. Nic takiego się nie wydarzyło. Dlatego też pierwsze zdanie to kłamstwo. Nie oddycham. Na pewno nie miarowo i z powszechnie obowiązującymi normami społecznymi. Co ja wygaduję?! Dawno już przestałam pobierać tlen. Zabrano mi powietrze, kiedy pewnego dnia, zostałam wysłana jako uczestnik orszaku żałobnego, który nigdy nie powinien mieć miejsca. Wtedy właśnie po raz pierwszy odcięto mnie od dopływu tlenu. Potem było coraz gorzej. Rozsypało się mnóstwo innych rzeczy i tak oto, zostałam odcięta od świata, w którym żyję, miejsca, w którym śpię, ludzi, których kocham, pasji, marzeń, radości. Moja egzystencja opierała się na nieistniejących zasadach, utartych przekonaniach, wyznaniach, nienależących do żadnej wiary. Pewnego dnia, postanowiłam to zmienić, ale tak jak w poprzednich przypadkach, nie udało się. Nie miałam siły. Nie wiedziałam czy podołam stawianym przez siebie wyzwaniom, dlatego wolałam się wycofać. Dogodne, proste rozwiązanie. Tylko to wciąż nie dawało mi niczego więcej poza tym okropnie dziwnym uczuciem odrzucenia. Zostałam odsunięta od Ziemi. Zupełnie tak, jakbym wylądowała na przykład na Jowiszu i nie chciała z niego wrócić. Bałam się paparazzi - miliardów par ludzkich oczu, przypisujących mi fałszywe pseudonimy. Ten podświadomy stan trwał bardzo długo. Za długo. Stanowczo zbyt długo.
Zmieniam to i polecam taką decyzję wszystkim pozostałym, nieco zniewolonym istotom.
Zaczynam wymagać mniej od świata, a więcej od siebie. Myślę, że tylko w ten sposób ludzie są w stanie uniknąć rozczarowań i złamanych egzystencji. Nie można jednocześnie żyć i przypatrywać się życiu, bo na świecie jest zupełnie tak, jak w teatrze - jest się albo aktorem, albo widzem.
Wiecie na czym polega życie? Jaki jest jego sens? Ja też nie. Próbowałam się tego dowiedzieć, próbowałam coś zmienić na lepsze. Chciałam po prostu czuć się wyjątkowo sama w sobie. Nie oczekiwałam pochlebnych uwag. Marzyłam, by to we mnie, coś podpowiadało mi, że idę w dobrym kierunku i nie powinnam przestawać. Nic takiego się nie wydarzyło. Dlatego też pierwsze zdanie to kłamstwo. Nie oddycham. Na pewno nie miarowo i z powszechnie obowiązującymi normami społecznymi. Co ja wygaduję?! Dawno już przestałam pobierać tlen. Zabrano mi powietrze, kiedy pewnego dnia, zostałam wysłana jako uczestnik orszaku żałobnego, który nigdy nie powinien mieć miejsca. Wtedy właśnie po raz pierwszy odcięto mnie od dopływu tlenu. Potem było coraz gorzej. Rozsypało się mnóstwo innych rzeczy i tak oto, zostałam odcięta od świata, w którym żyję, miejsca, w którym śpię, ludzi, których kocham, pasji, marzeń, radości. Moja egzystencja opierała się na nieistniejących zasadach, utartych przekonaniach, wyznaniach, nienależących do żadnej wiary. Pewnego dnia, postanowiłam to zmienić, ale tak jak w poprzednich przypadkach, nie udało się. Nie miałam siły. Nie wiedziałam czy podołam stawianym przez siebie wyzwaniom, dlatego wolałam się wycofać. Dogodne, proste rozwiązanie. Tylko to wciąż nie dawało mi niczego więcej poza tym okropnie dziwnym uczuciem odrzucenia. Zostałam odsunięta od Ziemi. Zupełnie tak, jakbym wylądowała na przykład na Jowiszu i nie chciała z niego wrócić. Bałam się paparazzi - miliardów par ludzkich oczu, przypisujących mi fałszywe pseudonimy. Ten podświadomy stan trwał bardzo długo. Za długo. Stanowczo zbyt długo.
Zmieniam to i polecam taką decyzję wszystkim pozostałym, nieco zniewolonym istotom.
Zaczynam wymagać mniej od świata, a więcej od siebie. Myślę, że tylko w ten sposób ludzie są w stanie uniknąć rozczarowań i złamanych egzystencji. Nie można jednocześnie żyć i przypatrywać się życiu, bo na świecie jest zupełnie tak, jak w teatrze - jest się albo aktorem, albo widzem.
~Medeline
środa, 9 listopada 2016
Pytania prosto z psychiatryka
Czasem życie się kończy. Przynajmniej na to wygląda. Wszystko wygląda tak jakby zaraz miało się rozpaść na milion niekształtnych kawałków pozbawionych jakiegokolwiek ładu. Twoje słowa i myśli nie łączą się w logiczne całości. Podejmujesz złe decyzje. Chciałabyś wreszcie znaleźć azyl, miejsce, w którym nie znajdzie cię nikt oprócz własnego cienia. Marzysz o błogim spokoju. Pragniesz czystego serca, umysłu, sumienia, które pozwoliłyby ci żyć nieco inaczej. To niemożliwe. Nierealne. Nieprawdopodobne. Absurdalne. Niedorzeczne. Kiedy zdajesz sobie sprawę z tego, że kryjówka dla ciebie nigdy się nie znajdzie, próbujesz walczyć, ale po czasie i to nie przynosi żadnych efektów. Krzyczysz. Tylko, że w rzeczywistości nikt cie nie słucha. Nie mają pojęcia o czym mówisz i co chcesz przekazać. Nie dziwię się, że czasem w zakładzie psychiatrycznym zamykają przypadkowych, niewinnych ludzi. Ich też nikt nie słyszy. Takie osoby mają wiele pytań i wydaje mi się, że dzisiaj ja też je mam.
Dlaczego trzeba zlitować się nad cierpiącymi?
Czemu niektórym z nas należą się wyjaśnienia, a innym wręcz przeciwnie?
W jaki sposób działa mechanizm Nieba?
Dlaczego człowiek skonstruował drzwi? Czy po to, by odciąć się od innych?
Gdzie mieszkają dobrzy ludzie?
Czemu niektórych pojęć nie możemy zinterpretować?
Dlaczego ulice w miastach mają szare kolory?
Czy tęcza pojawia się tylko wtedy, gdy jednocześnie pada deszcz i świeci słońce?
W jakim celu powstało tyle złotych myśli i sentencji?
Po co ludzie piszą książki?
Dlaczego kawę łączy się z mlekiem?
Czy żyjemy naprawdę?
Czemu kiedy śnimy wszystko wydaję się być takie realistyczne?
O czym przed chwilą pomyślałeś?
Dlaczego trzeba zlitować się nad cierpiącymi?
Czemu niektórym z nas należą się wyjaśnienia, a innym wręcz przeciwnie?
W jaki sposób działa mechanizm Nieba?
Dlaczego człowiek skonstruował drzwi? Czy po to, by odciąć się od innych?
Gdzie mieszkają dobrzy ludzie?
Czemu niektórych pojęć nie możemy zinterpretować?
Dlaczego ulice w miastach mają szare kolory?
Czy tęcza pojawia się tylko wtedy, gdy jednocześnie pada deszcz i świeci słońce?
W jakim celu powstało tyle złotych myśli i sentencji?
Po co ludzie piszą książki?
Dlaczego kawę łączy się z mlekiem?
Czy żyjemy naprawdę?
Czemu kiedy śnimy wszystko wydaję się być takie realistyczne?
O czym przed chwilą pomyślałeś?
~Medeline
niedziela, 14 sierpnia 2016
Ptak, któremu zaplątały się skrzydła
Chcecie wiedzieć jaki jest najgorszy moment w życiu każdego z nas, chwila, w której nie sposób powstrzymać łzy, sekunda, trwająca zbyt długo?
Doświadczenie uczucia straty.
Ta najgorsza, to oczywiście utrata osoby, kogoś nam bardzo bliskiego, ale o tym już chyba kiedyś wspominałam. Tylko co zrobić, w momencie gdy tracimy, nie kogoś, ale coś, co kochamy równie mocno? Jak powinniśmy postąpić, tracąc naszą przyszłość? O czym możemy wtedy myśleć? JAK wtedy myśleć?
Wiecie, kiedy odnalazłam swoje prawdziwe "ja", czułam ogromną siłę, wciąż narastający przypływ energii, nadludzką moc... Przyszedł czas wakacji. Odetchnęłam. Oddychałam, biorąc duże wdechy świeżego powietrza, do momentu, w którym mocno zakrztusiłam się wolnością. Pozwoliłam sobie na zbyt wiele i chyba właśnie tracę jedną z najważniejszych rzeczy w moim życiu. Ogromne, niewykorzystane możliwości przechodzą obok mnie. Świat każe mi iść naprzód, tylko... co jeśli nie mam już dokąd pójść?
Doświadczenie uczucia straty.
Ta najgorsza, to oczywiście utrata osoby, kogoś nam bardzo bliskiego, ale o tym już chyba kiedyś wspominałam. Tylko co zrobić, w momencie gdy tracimy, nie kogoś, ale coś, co kochamy równie mocno? Jak powinniśmy postąpić, tracąc naszą przyszłość? O czym możemy wtedy myśleć? JAK wtedy myśleć?
Wiecie, kiedy odnalazłam swoje prawdziwe "ja", czułam ogromną siłę, wciąż narastający przypływ energii, nadludzką moc... Przyszedł czas wakacji. Odetchnęłam. Oddychałam, biorąc duże wdechy świeżego powietrza, do momentu, w którym mocno zakrztusiłam się wolnością. Pozwoliłam sobie na zbyt wiele i chyba właśnie tracę jedną z najważniejszych rzeczy w moim życiu. Ogromne, niewykorzystane możliwości przechodzą obok mnie. Świat każe mi iść naprzód, tylko... co jeśli nie mam już dokąd pójść?
~Medeline
czwartek, 16 czerwca 2016
Promyk Nadziei
Szukanie własnego "ja" zajęło mi mnóstwo czasu. Wiele poświęciłam, żeby nareszcie poczuć się szczęśliwa. Chociaż jest wciąż milion spraw, które muszę naprawić, to teraz się uśmiecham. Nie mam pojęcia, co sobie o mnie myślicie, ale znacie moją osobę lepiej niż niektórzy bliscy mi ludzie. Właściwie, nigdy nie podziękowałam Wam oficjalnie. Nie podziękowałam za wszystkie pozytywne komentarze, słodkie emotikonki, wykrzykniki...
Przepraszam za spóźnione: "DZIĘKUJĘ"!
To zabawne, ponieważ nigdy nie wierzyłam w przemiany ludzkie. Te całe wielkie zmiany, nowości, przejście do nowego rozdziału, zamknięcie jednych drzwi, były dla mnie dziwaczne i możliwe tylko w filmach. Teraz wiem, że to nie do końca prawda. Człowiek nie może całkowicie się zmienić, ale czasami przychodzi w życiu taki jeden dzień, który odwraca pewne rzeczy do góry nogami i my się temu poddajemy. To dobrze. Dobrze, że jest taki czas, który pozwala nam spojrzeć na niektóre wartości w inny sposób. To właśnie wtedy można mówić o światełku w tunelu. Taki moment to szansa dla nas, dla naszego szczęścia. Zupełnie nie ważne jest, ile trwa do niego droga, bo efekt zawsze jest oszałamiający. I tego właśnie życzę wszystkim czytelnikom "Znajomej z lustra" i tym, którzy ani razu tutaj nie zajrzeli.
Życzę szczęścia! :)
Przepraszam za spóźnione: "DZIĘKUJĘ"!
To zabawne, ponieważ nigdy nie wierzyłam w przemiany ludzkie. Te całe wielkie zmiany, nowości, przejście do nowego rozdziału, zamknięcie jednych drzwi, były dla mnie dziwaczne i możliwe tylko w filmach. Teraz wiem, że to nie do końca prawda. Człowiek nie może całkowicie się zmienić, ale czasami przychodzi w życiu taki jeden dzień, który odwraca pewne rzeczy do góry nogami i my się temu poddajemy. To dobrze. Dobrze, że jest taki czas, który pozwala nam spojrzeć na niektóre wartości w inny sposób. To właśnie wtedy można mówić o światełku w tunelu. Taki moment to szansa dla nas, dla naszego szczęścia. Zupełnie nie ważne jest, ile trwa do niego droga, bo efekt zawsze jest oszałamiający. I tego właśnie życzę wszystkim czytelnikom "Znajomej z lustra" i tym, którzy ani razu tutaj nie zajrzeli.
Życzę szczęścia! :)
~Medeline
niedziela, 10 kwietnia 2016
Zgubiłam się
Zgubiłam się. Mimo tylu drogowskazów i dobrych słów, zniknęłam z pola widzenia. Nie jestem sama. Jest ze mną wielu ludzi, którzy tak jak ja zabłądzili w ciemności dnia. Chciałabym już wyjść i znowu spojrzeć między śnieżnobiałe chmury, ale boję się zaryzykować, bo zbyt dużo razy upadłam. Nie chcę przeżywać kolejnych rozczarowań, nie chcę też trwać w miejscu. Codziennie szukam słów, które przywróciłyby mi słuch. Przypominam sobie własne marzenia i cele, żeby mogły oddać mi wzrok. Przestałam oddychać świeżym powietrzem. Boję się go, ale nie poddałam się i nie zamierzam tego robić. Pragnę wyjść na zewnątrz, poczuć się jak piękny ptak wypuszczony na wolność po latach spędzonych w ciasnej klatce. Chcę być jak dojrzewający w słońcu motyl, kwiat, który czeka na pszczołę, ziemia, wołająca o deszcz. Nieustannie wołam kogoś, kto nauczyłby mnie od nowa stawiać pierwsze kroki, bo zgubiłam się. Zgubiłam się i nie mam pojęcia, dokąd iść.
~Medeline
~Medeline
Subskrybuj:
Posty (Atom)